3 listopada 1771 r. między godz. 21 a 22, król Stanisław August wracał do Zamku Królewskiego od swojego wuja, Michała Czartoryskiego. U wylotu ulic Miodowej i Koziej król został napadnięty przez grupę konfederatów barskich. Celem było zmuszenie króla do abdykacji. Wywiązała się szamotanina, padło kilka strzałów, jeden z dworzan króla został zabity, drugi ranny, a król oszołomiony ciosem w głowę został wciągnięty na konia i porwany.
I stała się rzecz niesłychana…, konfederaci uświadomili sobie że podnieśli rękę na najjaśniejszego pana i po kolei zaczęli uciekać. Następnego dnia, 4 listopada – we wspomnienie św. Karola Boromeusza, król, pozostawiony niedaleko Powązek z porywaczem Janem Kuźmą, przekonał go do uwolnienia, a fakt ten został stosownie upamiętniony. W Muzeum Czartoryskich możemy zobaczyć m.in. but Jana Kuźmy, koszulę, w której podróżował Stanisław August oraz ryngraf z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej.
Natomiast nieudane porwanie zostało potem wykorzystane przez propagandę mocarstw ościennych, by wykazać, że w Rzeczypospolitej panuje anarchia i usprawiedliwić pierwszy rozbiór (w 1772 roku) Polski.

Król Stanisław August
zdj. domena publiczna